Minął miesiąc od czasu mojego pobytu w Polsce... wiele rzeczy się pozmieniało w moim życiu.. w ogóle Ania zdała maturę śpiewająco a w finale zajęła 3 miejsce czyli mamy brązowy medal.... Spaceruje właśnie wśród tajemniczych a zarazem magicznych uliczek mojego ukochanego Londynu, zimny wiatr rozwiewa mi włosy na wszystkie strony a deszcz zacina coraz mocniej ale nie przeszkadza mi to .. nie przeszkadza mi to gdyż jestem szczęśliwy cholernie szczęśliwy ..gdyby miesiąc temu ktoś powiedział mi, że to właśnie w Warszawie poznam miłość swojego życia wyśmiałbym go po prostu bym go wyśmiał.. uśmiechnąłem się sam do siebie i przyśpieszyłem kroku. Razem z Anią wynajęliśmy przestronny apartament z cudnym widokiem na Londyn... Skręciłem w prawo mijając jakiś sklep, wcisnąłem zmarznięte dłonie w kieszenie płaszcza docierając wkrótce do domu. Moja dziewczyna krzątała się po kuchni zapewne gotując obiad, przywitałem ją czułym pocałunkiem po czym zamknąłem się w swoim gabinecie.
Byłem pogrążony nad tekstem piosenki jak do środka wparowała Ania..
- kochanie obiad a po za tym dzwonił Louis, chce abyśmy dzisiaj wstąpili do niego na imprezę - odparła siadając na moich kolanach i całując moje włosy, uwielbiałem gdy tak robiła...
- Dobrze więc wpadniemy - przymknąłem powieki rozkoszując się jej cudownym zapachem ....
Dziewczyna wstała ciągnąc mnie w stronę kuchni.. na stole leżały 2 talerze spaghetti.... ja się chyba znajdowałem w niebie.. miałem najwspanialszą dziewczynę na świecie, która gotowała wszystkie moje ulubione potrawy oraz najlepszą pracę pod słońcem.. żyć nie umierać...
***
Wieczorem zaparkowałem swoje Porsche pod domem Tomlinsona i wraz z Anią weszliśmy do przestronnego holu.. goście powoli się zjeżdżali więc bez problemu wypatrzyłem Louisa stojącego w salonie.. podeszliśmy witając się z moim najlepszym przyjacielem, poznaliśmy się podczas wycieczki do Londynu, Tommo miał wtedy 10 lat a ja 7, różnica wieku nam nie przeszkadzała, wystarczył tydzień a my staliśmy się niczym bracia. Wziąłem sobie drinka zostawiając swoja dziewczynę z Lou by po chwili dołączyć do Zayna, Nialla oraz Liama.
***
Styles miał szczęście nie powiedziałem mu tego głośno ale zazdrościłem mu JEJ.... Annie była cudowną dziewczyną, potrafiła swoim uśmiechem rozjaśnić każde wnętrze oraz oczarować każdego kto przebywał w jej towarzystwie do tego miała głos anioła... Harry stał w kącie z resztą naszego zespołu a ja dotrzymywałem towarzystwa właśnie Ani, nie mogłem odwrócić wzroku od jej oczu, spijałem każde słowo z jej ust...
- Masz ładny dom Lou, taki przestronny i w ogóle - odparła, dotykając wargami krańców kieliszka wypełnionego szampanem.. zdołałem wyjąkać jedynie krótkie ''dziękuję''...
- wyjdziemy na balkon - spytała lekko wykrzywiając usta w czarującym uśmiechu, nie myśląc dwa razy skinąłem głową i po chwili staliśmy oparci o balustradę wpatrując się w gwiazdy..lekki wiaterek owiewał nasze twarze.. nie wiem co mną kierowało ale dotknąłem opuszkami palców policzek dziewczyny, mój dotyk sprawił, że odwróciła się w moją stronę... złożyłem czuły pocałunek na jej rozgrzanych wargach szepcząc w między czasie...It makes your lips so kissable and your kiss so unmissable, your fingertips so touchable... and your eyes irresistible... wolno odsunąłem się od niej czekając na jej reakcję...
- Lou... - wyszeptała, łapiąc moje włosy na karku przyciągając do siebie... proszę nie przerywaj nie teraz... te słowa sprawiły, że zapomniałem o wszystkim co nas otaczało ponownie łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku wypełnionym czułością oraz delikatnością... przy niej czułem się tak jakbym latał bez skrzydeł... w końcu odkleiliśmy się od siebie... dziewczyna uśmiechnęła się wracając do salonu...
Nie obchodziło mnie w tej chwili, że jej chłopakiem bym mój przyjaciel.. liczyła się tylko ta magiczna chwila..my dwoje.. więcej nic...